środa, 30 grudnia 2020

Dlaczego fundacje okradają gospodarzy i Hodowców wiosną?

Dlaczego fundacje okradają gospodarzy i Hodowców wiosną? Po pierwsze dlatego, że w ten sposób oszczędzają koszty utrzymania zwierząt, ponieważ najwyższe koszty utrzymania zwierząt są zimą. Fundacje zanim przejmą cudzą własność chcą to zrobić jak najtańszym kosztem, czyli pozwalają żeby rolnik się wykosztował na zakup bądź zgromadzenie paszy na zimę, a na wiosnę przyjeżdżają po gotowe odkarmione, przezimowane zwierzęta. Aby utrzymać zwierzęta zimą, należy latem skosić siano i je zgromadzić na farmie przy siedlisku, lub na jesieni kupić gotowe bele co jest ogromnym kosztem, którego w ten sposób unikają fundacje. Fundacje to firmy nastawione na zysk, a największy zysk jest wtedy, kiedy ich utrzymanie zwierząt latem nie kosztuje, bo łatwiej jest za darmo umieścić zwierzęta na czyimś pastwisku porośnietym trawą i wystawiać słone rachunki właścicielowi do zapłaty, niż samemu zakupić paszę i karmić zwierzęta zimą. Fundacje idą po najmniejszej linii oporu - wywożą zwierzęta w tym momencie, kiedy ich utrzymanie nie będzie ich nic kosztować. W polskiej rzeczywistości są takie farmy, które nie produkują nic, a mają obszerne łąki, które muszą skosić, aby nie stracić dotacji i wówczas można za darmo lub tanim kosztem przetrzymać tam zwierzęta. Rosnąca trawa na pastwiskach i łąkach nie wymaga kosztownego zbioru. Zwierzęta taką paszę same pobierają wprost z pastwiska. Właściciel łąki jest zadowolony, że ma ją skoszoną zwierzętami i dotacje wpływają mu na konto, a fundacja przy zerowych kosztach wystawia słone rachunki do zapłaty dla właściciela zrabowanych zwierząt na których zarabia pełną kwotę. Drugą przyczyną rabunku zwierząt na wiosnę jest to, że łatwiej jest mataczyć fundacji, gdyż zimą trawa na polach nie rośnie, a wczesną wiosną dopiero zaczyna rosnąć. W takiej sytuacji łatwiej jest fundacji kłamać, że zwierzęta zimą nie miały paszy. Ogromne ilości paszy są w czasie zimy zjadane przez zwierzęta, a na wiosnę są jej resztki. Zatem jak przyjeżdża fundacja na wiosnę to nie ma już 60 bel, tylko jest kilka bel, a trawy jeszcze nie ma lub dopiero zaczyna rosnąć. Żaden hodowca nie kupuje wielkiego transportu siana lub sianokiszonki na wiosnę, bo za parę tygodni już będzie miał swoją własną paszę za darmo. Jeżeli dokupuje pasze to niewielkie ilości tylko na ten okres przejściowy, więc skutek jest taki, że na farmie nie ma ogromnego zapasu paszy i wtedy fundacja wmawia, że tej paszy jest za mało, są też brednie typu, że ta pasza która jest to jest tylko na pokaz. Takie i podobne insynuacje są snute przez fundację. W sytuacji gdy na gospodarstwie jest kilka bel siana fundacja mataczy, że to są bele na pokaz, że zwierzęta nie są karmione, albo że bele są zgnite i nie nadają się do jedzenia. To jest typowa zagrywka fundacji. Kolejną przyczyną dlaczego fundacja przyjeżdża pod koniec zimy, na wiosnę, wczesną wiosną to jest to, że zwierzęta w okresie zimy przebywają zamknięte w budynkach, gdzie załatwiają się i brudzą się i mimo sprzątania mogą położyć się w swoich własnych odchodach i wybrudzić się. Takie umazane obornikiem zwierzę to bardzo sugestywny widok i oczywiście powód żeby oskarżyć właściciela o to, że utrzymuje zwierzęta w stanie niechlujstwa. Moje zwierzęta wszystkie były czyste, bo u mnie jest inny system chowu: zwierzęta na zimę nie są zamykane w stajni tylko mają możliwość wyjścia z niej w każdej chwili na wybieg do bel siana lub sianokiszonki lub do wodopoju na polu, gdzie na zewnątrz robią kupy i sikają. Dzięki temu znacznie mniej brudzą w stajni. Dzięki mojemu naturalistycznemu sposobowi chowu zwierzęta nie brudzą się tak jak zwierzęta u innych gospodarzy, ponieważ większość odchodów zostawiają na zewnątrz stajni i w samej stajni jest czysto. Poza tym te niewielkie ilości obornika, które zwierzęta zostawiają w stajni - ja na bieżąco sprzątam i wyrzucam do ogrodu na pryzmę. Kolejną przyczyną dlaczego fundacje kradną zwierzęta wczesną wiosną jest to, że zazwyczaj na przednówku zwierzęta wyglądają najsłabiej w skali całego roku - to znaczy mogą być chudsze niż zazwyczaj i mogą być bardziej brudne niż zazwyczaj. Każdy gospodarz wie, że jego utytłanych w gównie krów nie trzeba kąpać i myć, ponieważ w momencie kiedy wyjdą na wiosnę na pastwiska i będą poddawane deszczom i będą się tarzały na polach to same wyczyszczą swoje futra z wszelkiego brudu oraz pasąc się do woli na obszernych pastwiskach poprawią swoją kondycję. Łatwo jest fundacji wywieźć wymęczone I wybrudzone zimą zwierzęta z gospodarstwa, żeby zawieźć je na swoje łąki wiosną i poczekać aż się odpasą i wyczyszczą i powiedzieć: o, to myśmy zadbali! Gdyby te wywiezione przez fundację zwierzęta zostały u jego właściciela efekt byłby identyczny, a nawet lepszy, ponieważ zwierzęta wywożone przeżywają ogromny stres w wyniku czego tracą wagę, a jeśli dodamy do tego jeszcze wymuszone odrobaczanie zestresowanego stada - to tracą też życie. Kolejnym powodem tego, że fundacje wywożą zwierzęta na wiosnę jest to, że chcą je przegłodzić, więc nie przeszkadza im to, że jeszcze na polu trawa nie dość bujna, że dopiero zaczyna rosnąć, bo zwierzęta i tak nie są karmione przez fundację po wywiezieniu aby pogorszyć ich stan odżywienia i sfabrykować fałszywą dokumentację weterynaryjną obciążająca właściciela za rzekome głodzenie. Pierwsze 2 tygodnie po wywiezieniu zwierzęta i tak nie jedzą ze stresu. Wiosną przez dwa tygodnie trawa zdąży już urosnąć na tyle, że można je zacząć paść. Jednak zwierzęta w ten sposób trzymane, w ten sposób żywione dostają biegunkę i nadal chudną. Zaburzenia ich zwykłego cyklu żywienia prowadzą do tego, że zwierzęta nadal chudną, nawet po tym czasie stresu, który sprawiał, że nie jadły. Fundacje to wszystko wiedzą jak to działa, jak działa na zwierzęta przemoc wywiezienia ich, wyrwania ich z domu rodzinnego, że jest to dla nich ogromny stres, że są wówczas podatne na upadki i to wszystko jest wykorzystywane przeciwko właścicielowi. Stan najwyższego zestresowania oraz apatii do której są doprowadzone zwierzęta poprzez ich brutalne wywiezienie z nich domu rodzinnego jest wykorzystywany przez fundację do fabrykowania dokumentacji przeciwko prawowitemu właścicielowi. Jaki jeszcze powód jest by wywozić zwierzęta wiosną? Otóż zwierzęta wiosną mają jeszcze na sobie futro zimowe: długie i gęste, które dopiero zaczynają tracić i to futro jest pretekstem dla fundacji aby właściciela oskarżyć o głodzenie zwierząt, ponieważ fundacja kłamie, że zwierzę jest niedożywione i dlatego ma takie futro mamucie. Tymczasem futro zimowe jest to naturalna reakcja biologiczna zwierzęcia na obniżoną temperaturę. W okresie zimowym zwierzęta wytwarzają długie, gęste futra, które służą ochronie ich ciał przed spadkami temperatury. Z całą pewnością grube gęste futro nie jest to oznaka głodzenia, a wyłącznie jest to oznaka dostosowania się do panujących warunków atmosferycznych. Ustawa o ochronie zwierząt mówi o tym, że zaniedbywanie to jest znęcanie się nad zwierzętami i na tej podstawie fundacje przypisując właścicielom zaniedbywanie zwierząt konfiskują ich zwierzęta oraz przejmują ich nieruchomości. Na podstawie mataczenia fałszerstw i insynuacji zostało w Polsce trwale okradzionych 80% zaatakowanych gospodarstw. Pozostałe 20% gospodarstw, które wybroniły się w sądzie przed matactwami fundacji, zwierząt mimo tego nie odzyskały, ponieważ fundacje zrabowane zwierzęta sprzedają lub doprowadzają do śmierci. Fundacja, która okradnie rolnika i zmarnuje jego zwierzęta nie ponosi żadnej odpowiedzialności karnej ani finansowej. Taka jest ustawa o ochronie zwierząt - jest to przykrywka dla zorganizowanych grup przestępczych, które z premedytacją okradają właścicieli zwierząt. Ludzie w wyniku matactwa fundacji tracą nie tylko zwierzęta, ale również swoje domy, ponieważ są one licytowane na pokrycie gigantycznych rachunków, które generują fundacje. Nierzadko też ma miejsce sytuacja, gdy zostanie zaatakowana osoba samotna, starsza, schorowana - że ta osoba jest za sprawą fundacji umieszczona w zakładzie psychiatrycznym. Bywają też sytuacje, że właściciel zwierząt wprost ze swojego gospodarstwa jest wywożony do więzienia zanim ma szansę cokolwiek wyjaśnić. Fundacje wdzierające się na cudzą własność nie tylko kradną zwierzęta, ale też włamują się do domu właścicielom zwierząt i okradają te domy z dokumentacji hodowlanej i weterynaryjnej oraz z pieniędzy. To jest prawdziwa twarz ustawy o ochronie zwierząt - nazwa zacna, a działalność pod płaszczykiem tej ustawy skrajnie parszywa i przestępcza. Ustawa o ochronie zwierząt jest sprzeczna z polską konstytucją. Polska konstytucja chroni własność prywatną i mir domu właściciela. Ustawa o ochronie zwierząt łamie wszystkie podstawowe prawa człowieka. Domagam się, aby posłowie sejmu RP zaskarżyli tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Ustawa o ochronie zwierząt to zakamuflowane bezprawie. Ustawa o ochronie zwierząt została zbudowana w oparciu o ideologię komunistyczną, gdzie człowiek nie ma prawa nic posiadać na własność. Komunizm to ideologia totalitarna, która jest zakazana w Polsce ustawowo, zatem elementy tego totalitaryzmu nie mogą być wprowadzane w Polsce pod żadną ustawą. Ustawa o ochronie zwierząt jest nielegalna, jest sprzeczna z konstytucją RP.

środa, 9 września 2020

Mega przekręt wszechczasów czyli Ustawa o Ochronie Zwierząt

Staruch z Nowogrodzkiej prześladuje głównie rolników i hodowców polskich. Ustawa o Ochronie Zwierząt to dupochron dla lewicowych fundacji terrorystycznych zapewniający oszustom i naciągaczom gigantyczne dochody i faszystowską bezkarność. PiS wprowadza zakaz trzymania psów na łańcuchu pod karą więzienia. Ten, kto musi trzymać psa na łańcuchu - jeśli psa wyrzuci do lasu z tego powodu, że już nie może go użytkować do ochrony dobytku - pójdzie do więzienia na mocy PiSowskiej Ustawy o Ochronie Zwierząt. Jeśli odda psa do schroniska - będzie musiał płacić kilkaset złotych do półtora tysiąca miesięcznie za jego utrzymanie - znacznie drożej, niż faktycznie kosztuje utrzymanie psa. Schroniska nie przyjmują za darmo psów właścicielskich. Każą sobie płacić spore pieniądze za trzymanie psa, a zwłaszcza pazerne fundacje, które właśnie przejmują biznes niezależnych schronisk. Od teraz przywilej prowadzenia schroniska będą miały lafiryndy z lewicowych fundacji i inne szemrane panieny. Dla bezpieczeństwa swego i rodziny pozostaje eutanazja psa Przez tę debilną ustawę masa psów trafi do jezior, rzek i lasów. PiS i cała kretyńska lewica, która wymusiła te zmiany do ustawy, będą miały na swoim sumieniu gehennę bezbronnych psów, których właściciele będą się musieli pozbyć. Ludzie na wsiach trzymają psy do obrony inwentarza i dobytku oraz odstraszania intruzów - jak nie będą mogli ich uwiązać na łańcuchu przy oborze lub domu by chroniły dostępu do budynków, to się ich pozbędą, bo nikt na wsi nie będzie trzymać darmozjadów, tym bardziej, że coraz trudniej wykarmić psy na wsi w związku z zakazem uboju zwierząt gospodarskich na gospodarstwach. Kiedyś mięsa i odpadów poubojowych było dużo na wsiach i bez trudu karmiono psy i koty swoją karmą, a nawet cudze się załapały oraz lisy. Teraz już trzeba mięso kupować, a z tym może być problem, gdyż rolnicy nie mają stałych dochodów. Więc skoro psy przestaną pełnić swoją funkcję ochronną - nikt ich nie będzie trzymał na siłę. Będą wyrzucane. Schroniska zapełnią się po brzegi. Gminy będą trwoniły setki tysięcy złotych rocznie na utrzymanie porzuconych psów. Zaś gdy PiS wprowadzi chipowanie psów, to wówczas nie da się porzucić psa, by za niego nie płacić w schronisku. Za porzucenie psa ustawa o ochronie zwierząt przewiduje więzienie i karę finansową do 100 000 zł, a także nakaz zapłaty dla fundacji za utrzymanie psa, które to pieniądze idą w dziesiątki tysięcy złotych. Nieruchomości właścicieli psów będą przejmowane przez fundacje i sprzedawane obcym nacjom. Ta ustawa to sabotaż przeciwko polskiemu rolnictwu i własności prywatnej. Skorzystają na tej ustawie głównie lewicowe organizacje pro zwierzęce oraz Żydzi, Niemcy i inni obcy, którzy wykupują w Polsce nieruchomości. Staruch z Nowogrodzkiej pod pretekstem ratowania zwierząt wprowadza nam ubecki terror. Fundacje i policja, które biorą udział w napadach na bezbronnych rolników i hodowców pastwią się nad ludźmi i ich zwierzętami. Staruch wymusza taką legislację nie z miłości do zwierząt, lecz z nienawiści do polskich rolników i hodowców. Czy ten Kaczyński ma pojęcie w jaki sposób działają bandyci z fundacji pro zwierzęcej i ile zwierząt ginie po tym jak zostały zrabowane prawowitym właścicielom? Czy Kaczyński wie, w jaki sposób są przejmowane nieruchomości hodowców na podstawie Ustawy o Ochronie Zwierząt? Przecież on nam zafundował masowe wywłaszczanie metodą na zwierzaka. To nie chodzi o humanitaryzm, tylko chodzi o wywłaszczenie Polaków z ich nieruchomości. "Trzeba wprowadzić nowy porządek prawny w kwestii ochrony zwierząt" Następnie Kaczyński PiS przeszedł do głównego tematu zwołanej dzisiaj konferencji, czyli projektu ustawy dotyczącego ochrony zwierząt, stworzonego przez PiS. – Nasz formacja i ja osobiście, uważamy, że w Polsce trzeba wprowadzić nowy porządek prawny w kwestii ochrony zwierząt – mówił Kaczyński. – Względy, które za tym przemawiają mają charakter humanitarny – dodał polityk. Ustawa o Ochronie Zwierząt to bubel prawny napisany w interesie złodziei z fundacji pro zwierzęcych i pod ich dyktando. Ustawa jest tak napisana, że umożliwia bezkarne znęcanie się nad zwierzętami przez lafiryndy z fundacji i ich wspólników. Lafiryndy kradną zadbane, rasowe zwierzęta i je celowo trują i głodzą aby sfabrykować fałszywą dokumentację przeciwko właścicielom zwierząt, aby sąd zrobił przepadek zwierząt na rzecz fundacji, by się ta mogła za darmo obłowić cudzym inwentarzem i by sąd obciążył finansowo właściciela za wywóz i przetrzymywanie zwierząt oraz za pozorowane (fejkowe) leczenie. Kwoty, które naliczają zakłamane, złodziejskie lafiryndy idą w setki tysięcy złotych. Lafiryndy kradną zwierzęta by zarabiać na nich. Licytują domy okradzionych właścicieli. Wyrzucają ludzi na bruk. Doprowadzają do samobójstw. Składają donosy do GOPS czy MOPS by odebrano dzieci rolnikom lub by wsadzono zrozpaczonego hodowcę do wariatkowa. Lafiryndy z fundacji pro zwierzęcych to wyrachowane, bezduszne, chciwe szmaty. Szmaty mają poparcie rządu i Sejmu PiS. PiS z debilną beztroską i arogancją niszczy polskie hodowle, niszczy życie ludziom, by obce państwa nie miały polskiej konkurencji, oraz by darmozjady z fundacji miały utrzymanie i luksusowe życie na ludzkiej krzywdzie. Prawda jest taka, że zakłamane bździągwy z fundacji pseudo pro zwierzęcych robią napady na hodowców, rolników i zwykłych właścicieli psów i kotów rasowych dla kasy. W tej branży się liczy kasa. To pazerne towarzycho wyłudzające datki od naiwnych darczyńców oraz z budżetów gmin na rzekome utrzymanie zwierząt, podczas gdy często gęsto zrabowane zwierzęta już sprzedali, albo zagłodzili na śmierć i ich u nich nie ma. A kasa do oszustów płynie, a jakże! Schemat działania fundacji pro zwierzęcych jest taki: pretensjonalna idiotka bez podstawowej wiedzy hodowlanej i weterynaryjnej, za to wyposażona w rosłego mięśniaka - robi nalot na upatrzoną z góry ofiarę - posiadaczkę rasowych, cennych zwierząt. Rwą wszystko jak leci - bo na wszystkim można zarobić - nawet na kozie. Od każdego zrabowanego i wywiezionego zwierzaka, bandyci fundacyjni pobierają haracz przekraczający wartość zrabowanego zwierzęcia, a na pewno wartość żałosnego utrzymania. Często gęsto tego utrzymania nawet nie zapewniają, bo ukradkiem przekazują zrabowane zwierzęta do osób trzecich, które w zamian za obietnicę adopcji powierzonego cennego zwierzęcia - utrzymują te zwierzęta na swój koszt. Problem z fundacjami polega na tym, że one chcą zarabiać na cudzym inwentarzu za wszelką cenę i posuwają się w tym celu do przestępstw kryminalnych skwapliwie tuszowanych przez krętaczy weterynarzy i pseudo biegłych, którzy wydają opinie o stanie zdrowia zrabowanych zwierząt nie widząc ich na oczy, nie badając. Każdy z krętaczy bierze grubą kasiorę za mataczenie i na tej podstawie ludzie tracą zwierzęta, a nawet nieruchomości. Fundacje manipulują zdjęciami, filmami, tekstami - aby wzbudzić hejt przeciwko właścicielowi zwierzęcia i by pozyskać poklask dla swojej działalności i wyłudzić datki na zbiórki internetowe. One z tego żyją, więc musi materiał propagandowy być srogi. Jeśli chodzi o ubój rytualny, to wg nowej ustawy wolno w ten sposób zabijać zwierzęta tylko Żydom. To jest jawna i bezczelna dyskryminacja Polaków w ich własnym kraju. Ja nie lubię Żydów, ale uważam że ubój tzw. rytualny nie powinien być zakazany w Polsce, ponieważ jest to tradycyjny i niezbędny ubój w celu pozyskania mięsa czystego, bez krwi. Zwierzę ogłuszone, zabite i dopiero potem wykrwawiane i patroszone, nie wykrwawia się należycie i jego mięso szybko się psuje. W Polsce od setek, a nawet tysięcy lat, zwierzęta zabijano na żywca, tzn. podcinano im gardła by krew trysnęła z tętnicy i szybko oczyściła wnętrze zwierza. Krew była zbierana i wykorzystywana w celach spożywczych. Ja rozumiem, że brzmi to drastycznie, ale to jest moment i zwierzę umiera, a mięso jest czyste, bez krwi. Natomiast lansowany współcześnie sposób wykrwawiania trupa pozostawia w mięsie mnóstwo krwi co wpływa na pogorszenie jakości mięsa i jego trwałości. Staruch z Nowogrodzkiej nadał Żydom przywilej zabijania zwierząt na żywca, jednocześnie uniemożliwiając Polakom stosowanie tego tradycyjnego sposobu. To jest chamstwo i bezczelna dyskryminacja Polaków. Nie ma na to mojej zgody. https://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/2020/09/mega-przekret-wszechczasow-czyli-ustawa.html

piątek, 22 maja 2020

Apel do Ministra Rolnictwa o zmianę ustawy o ochronie zwierząt



Minister Rolnictwa
Jan Krzysztof Ardanowski

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi


ul. Wspólna 30

00-930 Warszawa



Apel do Ministra Rolnictwa 
o zmianę ustawy o ochronie zwierząt

Zdruzgotana krzywdą wyrządzoną mnie i moim zwierzętom, których większość ingerencję bandytów ze zorganizowanej grupy przestępczej przypłaciła życiem, wnoszę o przyjęcie i pozytywne rozpatrzenie tego apelu. Jeżeli jest Pan CZŁOWIEKIEM, chrześcijaninem, to nie zadowoli się Pan półśrodkami, które niczego lub niewiele zmieniają w sytuacji prześladowych hodowców, rolników czy też innych właścicieli zwierząt. 

Prawo musi chronić żywicieli narodu. Rolnicy mają misję do wykarmienia całego narodu polskiego tak, aby głodny nie był. Nie można pozwalać aby trolle i szkodnicy oraz kryminaliści w postaci fundacji pseudo prozwierzęcych niszczyły polskie hodowle.

Komuniści w Rosji wymordowali 10 milionów chłopów i tym samym spowodowali wielką klęskę głodu. Fundacje to takie współczesne odpowiedniki tych komunistycznych bandytów, którzy kiedyś napadali na gospodarstwa, okradadali je z inwentarza i płodów rolnych i mordowali chłopów.

Także w Polskiej pamięci narodowej mamy niesławne komunistyczne trójki, gnębiące polskich rolników, okradające nas z płodów rolnych. Mój Dziadek mający na utrzymaniu rodzinę: żonę i trójkę małych dzieci też był okradany w ten sposób. Moja rodzina też była okradana przez komunistów.

Współczesnymi komunistami, złodziejskimi trójkami okradającymi rolników są fundacje pseudo pro zwierzęce, które są prowadzone przez osoby pozbawione serca i sumienia, rozmaite krętaczki i manipulantki, które jadą na emocjach naiwnych internautów, by wzbudzać gigantyczny hejt i poparcie dla swoich grabieżczych akcji, nie mających nic wspólnego z ratowaniem zwierząt czy pomaganiem im, tym bardziej rolnikom, gdyż rolników mają za nic. Paniusie z fundacji traktują polskich rolników i hodowców jak podludzi. Przypomina to czasy najgorsze w naszej historii - czasy terroru Hitlera i Stalina. 

Rozwydrzenie cwaniar z fundacji pseudo prozwierzęcych rośnie proporcjonalnie do nadawanych im nieroztropnie, a naiwnie, nieograniczonych uprawnień. Już teraz przemocowe napady na prywatne osoby, wtargnięcia na prywatne posesją są normą. Te cwaniary nie potrafią i nie chcą pomagać na miejsu, gdzie mieszka zwierzę, bo wtedy nie mają możliwości wyłudzania nieprzytomnych kwot za pozorowane leczenie, za zbędny transport i hotelowanie zrabowanych zwierząt gdzieś daleko w Polsce. 

Fundacje stosują narastający terror wobec rolników. Dążą do coraz większych uprawnień i przywilejów. Stawiają się w roli panów i zarządców cudzym mieniem, przy czym nie ponoszą żadnych kosztów zakupu zwierząt i ich hodowli. Te uzurpatorki własność prywatną nazywają wspólną, mimo, że grosza nie dołożyły do zakupu materiału genetycznego i wyhodowania dorodnych zwierząt, po które wyciągają swoje lepkie ręce.

Fundacje przyjeżdżają po cudze dobro w które rolnik bądź inny hodowca włożył serce, pracę, czas i pieniądze i po prostu kradną to dobro, wywołując w zaskoczonym hodowcy szok psychiczny i traumę, niekiedy zawał serca. Dwa, w sumie trzy napady na moje gospodarstwo spowodowały mój rozstrój zdrowia na długie miesiące, a nawet lata.

De facto, zostałam okrutnie i podle potraktowana - zupełnie bez wyroku. Przy tym nie było tutaj żadnego znęcania się ani głodzenia zwierząt. Zwierzęta były zadbane i pod moją opieką. Jedna stajnia jest dobra, drugi budynek aktualnie służy jako drewutnia i rezerwuar materiałów budowlanych. W czasie, gdy ja zostałam okradziona po raz pierwszy, tj. 3 maja 2018 roku, mój sąsiad nie miał obory, nie miał warunków do trzymania krów, a trzymał stado i PIW Olecko o tym wiedział i jemu zwierząt nie odbierał. Doczepili się do mnie, do tego budynku, w którym składuję drewno. 


Warunki to nie jest znęcanie się, ale fundacje pod znęcanie się podciągają wszystko. Jest to bardzo wygodne. Uznają za znęcanie się wszystko, co im przyjdzie do głowy, dlatego definicja znęcania się musi zostać zaktualizowana i opisana, jako działania faktycznie będące znęcaniem się, czyli katowanie, bicie zwierząt, a nie to, że koń nie miał struganych kopyt, bo nie musi mieć, jeśli dużo rusza się po gospodarstwie, sam sobie kopyta ściera.

Także naturalne zaplecenie warkoczyków u konia, który sobie je zaplata podrzucając głową, to nie jest zaniedbywanie, ani znęcanie się nad zwierzęciem - to jest naturalne zachowanie konia i skutek z tym związany. Obecnie wg tej nowej ustawy pod znęcanie jest podciągnięte celowe i nieświadome zaniedbanie. W tym takie rzeczy jak niedożywienie lub nie ostrugane przez kowala kopyta, bez względu na to, czy koń starł sobie kopyta sam, czy nie. 
Zwierzęta niekiedy chorują. Każda dysfunkcja zwierzęcia jest uznawana przez fundacje jako znęcanie się celowe właściciela, bo koń chory i chudy. Nie ma w tym żadnego znęcania się. Im koń starszy, tym ma większe problemy z trawieniem i mimo najlepszych starań i paszy, ma prawo chudnąć. Fundacja wykorzystuje naturalne objawy by okradać właścicieli i ich fałszywie oskarżać. Obecnie coś, co jest uznane przez fundacje za zaniedbanie, jest podciągane pod znęcanie się i na tej podstawie zwierzę jest uprowadzanie z domu lub gospodarstwa. Ta uznaniowość musi mieć swoje prawne granice. NIKT NIE MOŻE MIEĆ PRAWA ODBIERAĆ CUDZEGO ZWIERZĘCIA W OGÓLE, także pod zarzutem zaniedbania. 



Do tego tym napadom towarzyszy niewyobrażalna mowa wściekłej  nienawiści inicjowana i generowana przez te przestępcze fundacje. Pan Minister już wie jaka mowa, gdyż sam stał się jej ofiarą. 

Prawda jest taka, że te fundacje nie tylko działają w swoim chciwym, grabieżczym interesie, ale także w interesie szerszym, w interesie obcych państw, które  chętnie widziałyby Polskę w ruinie, a zwłaszcza nasze drogocenne, naturalne i zdrowe rolnictwo, które od wieków karmiło nie tylko całą Polskę, ale też i Europę, do tego stopnia, że nasz król postanowil sprowadzić do Polski Zydów, aby pomogli mu swoim handlowym kunsztem zbyć ogromne ilości płodów rolnych i mięsa. 

Ten przestępczy proceder  fundacji musi być ukrócony. Nie można pozwolić na to, żeby ci oszuści i złodzieje oraz bandyci rządzili na wsi polskiej i rujnowali ludziom życie i ich hodowle.

Ja 18 lat hoduję zwierzęta. Wyhodowałam sama, osobiście piękne stada owiec, kóz i koni oraz drobiu i robiłam to umiejętnie tak, że wszystkie gatunki pięknie ze sobą współistniały na moim Rancho. 

Na gospodarstwie panowała sielanka, dopóki nie wtargnęła tutaj bandycka fundacja przy wsparciu polityka PSL, wójta gminy Kowale Oleckie, Krzysztofa Locmana, który nie chciał płacić odszkodowania za  owce zagryzione przez wałęsające się psy.

Fundacja Molosy Adopcje zniszczyła zdrowo funkcjonujące hodowle owiec, kóz oraz koni.



Zrabowane zwierzęta mimo braku wyroku sądu czy ważnej decyzji administracyjnej nadal są przetrzymywane przez fundację i wójta już drugi rok. Zwrócono tylko dwa bezwartościowe rasowo pieski, natomiast konie, owce, kozy i rasowy pies są nadal w rękach wroga.  Wroga, bo ci ludzie odnoszą się wrogo do mnie i do moich zwierząt, które doprowadzili do zagłady w znacznej liczbie. 

Mimo braku wyroku sądu lub ważnej decyzji administracyjnej, mimo wielu, wielu moich wniosków o zwrot zrabowanych zwierząt, ci ludzie nadal przetrzymują mój inwentarz nie licząc się ani z moim dobrem, ani z dobrem moich zwierząt, które przecież kochają mnie i są ze mną zżyte, co widać doskonale na przykładzie radości moich dwóch suczek zwróconych po dwóch latach niewoli w klatce.


Warto i trzeba tu wspomnieć, że zrabowane zwierzęta są także materiałem dowodowym w sprawach się toczących. Dowody znajdują się w rękach stron zainteresowanych wrobieniem mnie w rzekome znęcanie się, tak, aby przejąć zrabowane dobro na stałe.   


Zwierzęta wywieziono, aby sobie je przywłaszczyć i zarobić na nich, a także po to, by nimi manipulować. Manipulacje materiałem dowodowym mają dostarczyć dokumentacji do sądu, na podstawie której, sąd ma orzec przepadek mojego mienia i obciążyć mnie gigantycznym rachunkiem w wysokości wartości mojego gospodarstwa. 


W ten sposób, ta zorganizowana grupa przestępcza zarabia na ludzkiej krzywdzie. Nie dość, że na mnie i moje bestialsko napadnięto, obrabowano mnie, włamano mi się do domu, załadowano niehumanitarnie stos owiec i kóz jedno na drugie czym doprowadzono do pierwszych trzech zgonów, a następnie wywiezione owce i kozy otruto i zagłodzono na śmierć, w wyniku czego śmierć poniosło około 20 dorosłych owiec i kóz oraz koźlęta i jagnięta, to dodatkowo ci bandyci próbują mnie fortelem wyrzucić z mojego domu, zakładając mi idiotyczne sprawy o umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym - osoby zdrowej na psychice i umyśle. Tę incjatywę podjął wójt Locman i podległy mu GOPS Kowale Oleckie oraz Komenda Powiatowa Policji w Olecku. To ci ludzie w 2017 roku podjęli próbę usunięcia mnie z mojej posiadłości i przejęcia moich zwierząt. Wójt i prokuratura olecka znają na pamięć treść mojego aktu notarialnego zakupu gospodarstwa. Posługiwali się nim już w 2017 roku sadząc się na moje włości. Analizowali mój akt notarialny godzinami. Zastanawiam się, czy złamali tym samym przepisy RODO. 


O sprawności mojego umysłu świadczą moje listy i posty, o sile mej psychiki świadczy to, że zniosłam tyle upokorzenia i przemocy, ile mi zadała ta bewzględna, cyniczna zorganizowana grupa przestępcza. Podczas obu napadów, byłam nagrywana i fotografowana. Te filmy i zdjęcia fundacja Molosy Adopcje zamieściła w  internecie na dużych portalach ogólnopolskich i międzynarodowych. Fundacja szydzi ze mnie, obraża mnie, poniża. To są ohydni ludzie. 


To nie koniec bestialstwa tej zorganizowanej, przebiegłej, wyrachowanej do szpiku kości grupy przestępczej. Teraz sadzą się na moje gospodarstwo. Kobieta  która ukradła 6  moich koni, wystawiła dla mnie rachunek do zapłaty na kwotę 30.000 złotych oraz zawnioskowała do prokuratury o zajęcie mojej hipoteki i prokuratura zajęła hipotekę mojego gospodarstwa.


 Nie mam dostępu do mojego stada  owiec i kóz od dwóch lat, a padające tam zwierzęta, są dopisywane do rzekomych moich win. Nie mam żadnego wpływu na to, co oni robią z moimi zwierzętami. Zwierzęta u nich masowo padają, a oni nie są za to karani, tylko ja. 


Sama kradzież moich zwierząt to jest kara. Kara bez wyroku. To nie jest legalne. Nie wolno karać nikogo bez wyroku. Ja nie zostałam skazana, a zostałam opluta i ukarana. 



Na mojej farmie nigdy nie było żadnego znęcania się nad zwierzętami, a zwierzęta były karmione regularnie przez cały rok.

Ukradzione przez fundację Molosy Adopcje zwierzęta zostały brutalnie wywiezione w sposób niehumanitarny, otrute i zagłodzone na śmierć, a sprawiedliwości w organach ścigania nie ma i nie będzie, bo tam wiadomo kto siedzi: stara żydokomuna, która nie dopuści do tego, żeby sprawiedliwości stało się zadość, więc rozwiązania muszą być na poziomie legislacyjnym takie, żeby nie było możliwości, aby fundacja zabierała ludziom zwierzęta z podwórek oraz by nie miała możliwości mataczenia.

Raz zabrane zwierzęta podlegają manipulacjom przez fundację, która ma w tym finansowy i materialny interes aby zwierząt nie oddać. Zwierzęta zrabowane przez fundacje podlegają zatem rozmaitymi manipulacjom takim jak: trucie, zarażanie, kaleczenie, celowe głodzenie - po to, żeby spreparować fałszywy materiał dowodowy przeciwko okradzionemu hodowcy.

Często też fundacja ma dodatkowy interes kryminalny, aby nie oddać zwierząt, bo zabrane zwierzęta są przez fundację zaniedbywane, a nawet fundacje znęcają się nad zwierzętami i w przypadku zwrotu tych zwierząt właściciel mógłby zgłosić to na policji lub w prokuraturze widząc co fundacja zrobiła z jego zwierzętami.

Fundacje prozwierzęce to siewcy nienawiści, którzy pod pozorem ratowania zwierząt niszczą ludzi i ich hodowle.

Rolnik oraz hodowca oraz jego hodowla powinny być ustawowo chronione odgórnie i nikt, żadna fundacja ani inspektorat weterynarii, ani wójt, ani policja nie może mieć prawa wdzierać się na prywatną posesję po to, żeby kraść cudze zwierzęta, ponieważ na polskiej wsi w Polsce powiatowej nadal rządzi żydokomuna, która kręci lewe interesy przy pomocy niedoskonałego prawa, które umiejętnie nagina i wykorzystuje dla własnych egoistycznych, złodziejskich celów.

Doskonałym przykładem tego jak działa mafia na wsi polskiej jest przykład napadu na moje gospodarstwo, także przykład przejęcia stada prawie 200 krów własności rolników braci Skorupa pod Gorzowem Wielkopolskim.

Zarówno w moim przypadku jak i w przypadku kradzieży stada bydła własności braci Skorupa powinny zaangażować się w to specjalne organy państwa, ponieważ prokuratury lokalne nie wypełniają swoich ustawowych zadań w zakresie skutecznego ścigania przestępstw kryminalnych popełnianych na szkodę rolników.

Warto utworzyć niezależny od obecnego wymiaru niesprawiedliwości sąd branżowy rolniczy, który będzie rozpatrywał sprawy polskich rolników w sposób uczciwy i niezależny od lokalnych układów.

Problem zasadniczy, który generuje ustawa o ochronie zwierząt, to zamach na wolności i prawa człowieka. Podstawowym prawem człowieka jest prawo własności. Ta ustawa o ochronie zwierząt robi zamach na prawo własności rolników i hodowców, a także innych właścicieli.

Możliwość ingerowania przemocowego w cudzą własność powinna być wykluczona.

Jeżeli rząd, sejm - generalnie władze i ich organy - dopuszczają ingerencję w prawo własności obywateli, to stawiają się w pozycji właściciela cudzej własności, przy czym nie ponoszą ani kosztów, ani ryzyka hodowli zwierząt, a tylko przyjeżdżają po gotowe zwierzęta, żeby je przejąć i spożytkować dla własnych celów, a w skrócie taka działalność to jest po prostu kradzież. Władze nie mogą okradać obywateli, bo nie po to zostały przez naród powołane, a wręcz przeciwnie - do ochrony obywateli i ich podstawowych praw człowieka, a prawo własności to jest podstawowe prawo.

Ktoś może argumentować, że dobro zwierząt wymaga ingerencji w cudzą własność, w cudze gospodarstwo - ale taka ingerencja często jest bezzasadna, a co gorsza generuje krzywdę ludzką, ludzkie dobro jest naruszone, a państwo i jego organy zostały powołane przez naród, aby go chronić, a nie napadać i okradać. Rząd ma płacone za ochronę obywateli i tylko tym powinien się zajmować. Zwierzęta rządowi nie płacą za ochronę, lecz ludzie.

Ingerowanie w indywidualne dobro obywatela to nadużycie, zwłaszcza w sytuacji, gdzie dochodzi do krzywdy ludzkiej, bo osoby interweniujące nagminnie naginają prawo i procedury oraz po prostu kłamią i mataczą, żeby przejąć cudzą własność.

Ryzyko nadużywania ustawy o ochronie zwierząt jest ogromne, dlatego należy zlikwidować możliwość wywożenia zwierząt wbrew woli właścicieli.

Przede wszystkim jednak, prawo własności właścicieli zwierząt jest naruszone i to jest dobry powód żeby tą ustawę albo całkowicie zlikwidować albo mocno przerobić.

W kraju prawdziwie wolnym, gdzie obywatele są prawdziwie wolni, taka ustawa nie miałaby racji bytu, bo to jest zamach na podstawowe wolności obywatelskie.

To nic, że jest napisana tak przekonywująco, że niby ma chronić zwierzęta, ale w tej ustawie zawarty jest ogromny zamach na podstawowe prawa człowieka w Polsce. 

Ustawa o ochronie zwierząt jest w ten sposób napisana, że umożliwia manipulacje fundacji pro zwierzęcych materiałem dowodowym i wystawianie fałszywych opinii weterynaryjnych na podstawie których są przejmowanie cudze zwierzęta.

Dzieje się tak, gdyż fundacje przemocą wywożą zwierzęta bez ich badania weterynaryjnego i opisania przez lekarza weterynarii na gospodarstwie w obecności właściciela i bez sporządzenia protokołu odbioru z udziałem właściciela.

Fundacje żywotnie zainteresowane przejęciem cudzej własności, pośpiesznie i siłą, wbrew woli właściciela, wywożą zwierzęta często na drugi koniec Polski, gdzie je ukrywają w złych warunkach bytowania, gdzie zwierzęta są poddawane manipulacjom mającym na celu sfabrykowanie fałszywych dowodów przeciwko właścicielowi. Fundacje wrabiają niewinnych ludzi w przykry i ciężki paragraf pt. "Znęcanie się nad zwierzętami".

Fundacja pro zwierzęca jest to podmiot, który czerpie niewyobrażalne korzyści z tytułu odbioru cudzych zwierząt. Zarabia na okradzionym hodowcy oraz na zbiórkach pieniędzy robionych pod ukradzione zwierzęta z danego gospodarstwa. Epatuje internautów poprzez internet i media, wstrząsającymi, kłamliwymi opisami rzekomej tragedii zwierząt i rzekomego sadyzmu i znieczulicy domniemanego sadysty-właściciela.

Fundacje nagminnie pomawiają gospodarzy i hodowców o celowe głodzenie zwierząt, co stoi w sprzeczności z logiką i celem hodowli, jakim jest uzyskanie dorodnych sztuk zwierzyny i korzystna ich sprzedaż lub czerpanie korzyści z runa, mleka, jaj, pracy polowej i zaprzęgowej.

Typowa fundacja nie pomaga na miejscu, nawet nie próbuje. Nie przywozi paszy, nie opłaca weterynarza, nie karmi zwierząt. Postawa fundacji jest skrajnie roszczeniowa - żąda wydania cudzego mienia, bo takie ma uprawnienia. Nie liczy się ani z dobrem właścicieli, ani z dobrem ich zwierząt. Zwierzęta są odbierane bezpodstawnie i jest to nagminne.
Fundacje działają z zaskoczenia i z zastraszenia, udają służby państwowe i ekspertów weterynarii. Wmawiają napadniętym właścicielom niestworzone rzeczy, aby tylko wyrwać cudze zwierzę i dobrze zarobić na pozorowanej pomocy.

Jedyne czym się zajmuje fundacja, to jest zastraszanie i terroryzowanie hodowcy i kradzież jego mienia. Nie ma w działalności fundacji ani grama człowieczeństwa czy cienia życzliwości i chęci pomocy.

Fundacja to jest strona sporu, która jest całkowicie zainteresowana tym, aby zmanipulować materiał dowodowy, którym są zwierzęta, w ten sposób, aby go nie zwrócić prawowitemu właścicielowi.

Fundacja dysponuje zrabowanym materiałem dowodowym i manipuluje nim miesiącami i latami. Ustawa nie może na to pozwalać, w sytuacji, gdzie na podstawie sfałszowanych dowodów ludzie idą do więzienia i mają konfiskowane nieruchomości.

Należy wprowadzić poprawkę do obecnej ustawy o ochronie zwierząt aby żadna fundacja ani żaden inny podmiot nie miał prawa odbioru zwierząt właścicielskich, co najmniej bez wyroku sądu, a najlepiej wcale.

Zakaz odbioru zwierząt właścicielskich ukróciłby tę całą patologię, która w tej chwili się gwałtownie rozwija w Polsce.

Obecnie branża prozwierzęca to jest bandycka branża handlu kradzionymi zwierzętami.

Fundacje prozwierzęce zamieniły się w agresywne bandy, które napadają na bezbronnych, niewinnych właścicieli zwierząt, po to, żeby się obłowić ich kosztem.

Moje zwierzęta ukradziono bez wyroku sądu, następnie zostały poddane manipulacjom przez rabusiów, którzy je uprowadzili, następnie truli i głodzili w wyniku czego padła ogromna ilość zrabowanych zwierząt.

Moje ukradzione zwierzęta celowo głodzili, truli i zarażali. Prokuratura olecka nie reaguje na moje zawiadomienia. Generalnie kładzie lachę.

Ludzie, którzy ukradli moje zwierzęta znęcają się nad nimi od dwóch lat.

Nie ma żadnego organu, do którego można zgłosić ten proceder, by go przerwał, aby się nim zajął skutecznie, dlatego ustawa nie może dopuszczać do tego, aby były wywożone zwierzęta właścicielskie wbrew woli właściciela.

Ta ustawa w obecnej formie stwarza ogromne możliwości mataczenia w sprawach odbioru zwierząt przez fundację, a także przez weterynarię, wójta, policję.

Każdy z tych organów to nie są święte krowy - pracują tam ludzie, którzy mają dużo za uszami. W dodatku często są to ludzie lewicy, czyli pozbawieni sumienia i zasad moralnych. Dla swoich celów nie cofną się przed żadną podłością i przestępstwem, byle dopiąć swego.

Fundacja Molosy Adopcje nie tylko, że doprowadziła do śmierci ogromnej ilości moich zwierząt, ale dopilnowała, aby moje gospodarstwo nie mogło normalnie funkcjonować.

Dopuściła się niesamowitego hejtu i zmasowanej mowy nienawiści, zniesławiania gospodyni w całym internecie, co zaskutkowało problemem ze sprzedażą wystawionych w internecie na sprzedaż  źrebiąt, problemami z zakupem paszy, ze sprowadzeniem weterynarzy.

Pomówieniom i oszczercom ze strony fundacji Molosy Adopcje nie ma końca. Nie stać mnie, aby pozwać tę kreaturę Elżbietę Kozłowską z tej fundacji, więc ona wylewa na mnie pomyje i topi mnie w szambie od dwóch lat. Mało tego, napuszcza na mnie media, a zmanipulowani redaktorzy nachodzą mnie i obrażają.

To cud, że ja to wszystko znoszę. Większosc ludzi na moim miejscu by się załamała psychicznie i popełniła samobójstwo.
Ja się dzielnie trzymam. Równowagę psychiczną pomaga mi zachować codzienna praca w ogrodzie.

A ilu właścicieli zwierząt załamało się i zmarło przedwcześnie na udar serca lub wieszając się? Nikt nie prowadzi statystyk, ale ofiary w ludziach są. Ja wiem o co najmniej dwóch.

Żyjemy w dziwnych czasach, w których zło jest gloryfikowane i bezkarne.
Telewizje mainstreamowe gloryfikują i chwalą bandytów z fundacji pro zwierzęcych.

Ale w głębi duszy każdy przyzwoity człowiek, który widział grabież zwierząt z bliska, czuje, że to jest wyjątkowo podłe to co robią uzurpatorzy z fundacji mieniących się pro zwierzęcymi.

Pełne nienawiści i przemocy działanie fundacji Molosy Adopcje doprowadziło do zachwiania równowagi ekonomicznej mojej farmy.

W wyniku terrorystycznej działalności fundacji Molosy Adopcje moje gospodarstwo zostało pozbawione finansowania niezbędnego do prowadzenia bieżącej działalności gospodarczej, co odbiło się negatywnie na mojej hodowli koni. Byłam zmuszona kupić tańsze siano. Potem zabrakło pieniędzy na zakup używanej ciężarówki do transportu paszy. Byłam zdana na łaskę i niełaskę dostawców. Hejt zainicjowany i rozpętany przez fundację Molosy Adopcje utrudniał sprowadzenie paszy. Prezeska  tej fundacji poderwała moją wiarygodność, co zaskutkowało problemami z transportem paszy.

W wyniku terroru i hejtu oraz wymuszeń, w 2019 roku padły dwa moje najpiękniejsze konie, a u wójta rok wcześniej 20 zrabowanych owiec i kóz.

Wszystkie moje wierzęta na mojej farmie były regularnie pojone i karmione, zarówno przed kradzieżą stada owiec i kóz, jak i po - te zwierzęta które zostały.

Przed interwencją moje zwierzęta nie chorowały. Hodowałam wszystkie moje zwierzeta ekologicznie, naturalnie. Byly zdrowe i dorodne. Nie wymagały szczepienia, bo nie miały kontaktu z innymi końmi i nie chorowały.

Po ingerencji fundacji, na skutek jej terroru i wymuszeń, zaszczepiłam wszystkie konie. Miały one w sobie te zarazki ze szczepionek, gdy jeden ze źrebaków zachorował. Ostatecznie konik dostał kolkę i nie udało się go uratować. Ciężarna klacz uległa wypadkowi na polu. Też miała te zarazki w sobie. Z powodu hejtu nikt nie chciał pomóc moim koniom. Dzwoniłam do sąsiadów i weterynarzy. Wszyscy odmówili pomocy koniom. Uważam, że oba konie były do uratowania, tylko nikt nie chciał im pomóc.

Fundacja przyjechała tydzień później, gdy dwa padnięte konie były sprzątnięte przez firmę utylizacyjną. Fundacja ukradła pozostałe 5 zdrowych koni znacznej wartości - moje kochane koniki, osobiście z wielkim poświęceniem wychodowane przeze mnie. Włamała się do mojego domu i ukradła rasowego psa oraz jego rodowód, dowody do spraw sądowych, 2000 zł, komórkę.

Obecny podczas rabunku policjant rozwalił drzwi do mojego domu i nie zniwelował szkód. Marzłam całą zimę, bo drzwi są teraz nieszczelne.

Zbrodnicze organizacje nie mogą mieć prawa wejść na prywatny teren i tknąć zwierząt właścicielskich, bo te potwory znęcają się nad zwierzętami i ludźmi.

Prawo musi chronić rolników i hodowców odgórnie, ponieważ organy, które ingerują w gospodarstwa rolników i hodowle zwierząt towarzyszących, działają wadliwie, gdyż nie były zlustrowane i są to organy postkomunistyczne nauczone działać w sposób przestępczy, antyobywatelski, co generuje dotkliwą krzywdę ludzką i zwierzęcą.

Na rolników i hodowców złodzieje systemowi nakładają haracze w wysokości 100.000 zł i konfiskatę zwierząt niekiedy znacznej wartości rzędu kilkuset tysięcy złotych, na podstawie skrajnie patologicznej ustawy o ochronie zwierząt, która daje fundacjom i organom szerokie pole do manipulacji materiałem dowodowym, fałszowania dokumentacji weterynaryjnej, wystawiania fałszywych opinii i mataczenia w procedurach oraz w zeznaniach celem zadłużenia właściciela i przejęcia jego zwierząt oraz nieruchomości, a samego poszkodowanego uwięzienia na 5 lat, aby nie mógł walczyć o swoje zrabowane dobra i by go wykończyć psychicznie.

Apeluję o wprowadzenie poprawek do Ustawy o Ochronie Zwierząt uniemożliwiających wchodzenie na prywatny teren bez zgody właściciela i zabierania zwierząt bez zgody właściciela.

Apeluję o zastosowanie zasad sprawiedliwych, praworządnych:

Nienaruszalne prawo własności – czyli tylko właściciel ma prawo decydować o swojej własności, nikt inny. Jest to całkowicie anty-złodziejska zasada – a więc - nie można kraść. 

Państwo nie ma też prawa do redystrybucji czyimś mieniem kosztem jednej jednostki lub grupy na korzyść innej jednostki lub grupy. 

Po wprowadzeniu zasady „Nienaruszalnego prawa własności” znika całkowicie mrzonka o tzw. sprawiedliwości społecznej, od chwili wprowadzenia tej zasady istnieje tylko sprawiedliwość. 

Państwo nie ma też prawa ingerować w to, co ktoś robi ze swoją własnością i na swojej własności. 

Hodowca Izabella Redlarska
Rzecznik Praw Hodowcy







Ustawa o Ochronie Zwierząt


Możesz byś skazany na więzienie za nic, lub za byle co np. nieobcięte pazurki kota.
Taka jest ustawa o ochronie zwierząt w obecnej treści, w obecnym stanie prawnym.

środa, 6 maja 2020

Panie Ministrze, proszę o zwrot moich ukochanych zwierząt! 😭😭😭



Panie Ministrze, proszę o zwrot moich ukochanych zwierząt! 😭😭😭

Tak wyglądały zwierzęta na mojej farmie przed ich kradzieżą, oraz ich dobrostan i warunki hodowli:

https://zwierzetaindianki.blogspot.com

Takie piękne hodowle zniszczyła mi fundacja Molosy Adopcje sprowadzona przez skorumpowany PIW Olecko i wójta Kowal Oleckich, Krzysztofa Locmana.

Zdjęcia na bieżąco uzupełniam, a potem dodam opisy. Warto zaglądać do albumu co jakiś czas. Na dole strony:

https://zwierzetaindianki.blogspot.com

jest link "starsze posty" do wcześniej opublikowanych zdjęć.

Zapraszam do przeglądania sielanki zniszczonej przez pazerną na pieniądz, plugawą Elżbietę Kozłowską, prezeskę bandyckiej fundacji Molosy Adopcje, ewidentnie działającej w złej wierze i w złych zamiarach.

niedziela, 29 marca 2020

Album ze zdjęciami moich zwierząt


Tak wyglądały zwierzęta na mojej farmie przed ich kradzieżą, oraz ich dobrostan i warunki hodowli:

https://zwierzetaindianki.blogspot.com

Takie piękne hodowle zniszczyła mi fundacja Molosy Adopcje sprowadzona przez PIW Olecko i wójta Kowal Oleckich, Krzysztofa Locmana.

Zdjęcia na bieżąco uzupełniam, a potem dodam opisy. Warto zaglądać do albumu co jakiś czas. Na dole strony:

https://zwierzetaindianki.blogspot.com

jest link "starsze posty" do wcześniej opublikowanych zdjęć.

Zapraszam do przeglądania sielanki zniszczonej przez pazerną na pieniądz, plugawą Elżbietę Kozłowską, prezeskę bandyckiej fundacji Molosy Adopcje, ewidentnie działającej w złej wierze i w złych zamiarach.

Indianka

wtorek, 3 marca 2020

Molosy Adopcje stchórzyły


Na sprawie II K 519/19 w poniedziałek 2 marca 2020 nie stawiła się prezeska fundacji Molosy Adopcje, Elżbieta Kozłowska, ani jej wspólniczka w rabunku mojego mienia, Elwira Jakubiak.
Rabuś Justyna Kapica o dziwo dotarła. Szkoda, że mnie nie było. Bym rabusia przemaglowała tak, że tylko śliski gadzi ogonek by zamerdał. 😜

Indianka
Hodowca Niezłomny