wtorek, 31 grudnia 2019

Odłowiłam wczoraj psa




Odłowiłam wczoraj psa

Pies od kilku dni wałęsał się po moim gospodarstwie i niepokoił moje suczki.

Wyglądał na wygłodniałego. W dodatku
nie mogłam wypuścić moich psinek na dwór na spacer.

W końcu go złapałam. Na szyi miał krowi łańcuch, ale bez tabliczki z adresem. Zadzwoniłam od razu do Urzędu Gminy w Kowalach Oleckich i poprosiłam, żeby się zaopiekowali pieskiem.

Urzędniczka z Urzędu Gminy Kowale Oleckie powiedziała, że potrzebują co najmniej dwóch dni, żeby zorganizować transport do schroniska. Według umowy ze schroniskiem, schronisko ma minimum 2 dni na zorganizowanie transportu.

Zadzwoniłam też do schroniska i poinformowałam właściciela schroniska o tym, że będzie piesek do odebrania.

Dzisiaj pies miał jechać do schroniska dla psów w Bystrym, pod Giżyckiem, ale za sprawą Urzędu Gminy Kowale Oleckie nagle się znalazł właściciel psa.

Okazał się nim mój sąsiad z Czukt mieszkający 3 km dalej.

Dziś psa osobiście odebrał z mojego gospodarstwa.

Do odłowienia są jeszcze dwa psy: mały, czarny i średniej wielkości beżowy.

Nadal tutaj przychodzą i niepokoją moje suczki. 😒

Izabella INDIANKA Redlarska
Łowca wałęsających się psów 😎

Ostrzeżenie dla wszystkich hodowców zwierząt


Ostrzeżenie dla wszystkich hodowców I właścicieli zwierząt

Pragnę wszystkich nieświadomych przestrzec przed przestępczą działalnością rozmaitych fundacji prozwierzęcych. Ja mam osobiste doświadczenia z jedną fundacją, fundacją Molosy Adopcje, ale też dużo wiem o działaniach innych podobnych fundacji. Moje doświadczenia i obserwacje zawarłam w poniższym artykule.

Fałszerstwa fundacji prozwierzęcych

Owce były fotografowane na farmie zastępczej wójta po ich brutalnym wywiezieniu z rodzinnej farmy, drastycznym truciu i przegłodzeniu u wójta wg instrukcji Elżbiety Kozłowskiej z fundacji Molosy Adopcje.

Niezależnie od zastosowanego intensywnego głodzenia owiec po ich wywiezieniu z farmy hodowcy, zdjęcia też zostały zretuszowane.

Wyraźnie widać, że proporcje ciała owiec są sztucznie wydłużone i wychudzone. Każdy biegły zootechnik znający parametry ciała owiec rasy wrzosówka to potwierdzi, że zdjęcia są manipulowane.

Trzeba pamiętać o tym, że zwierzęta po to są wywożone przez fundacje od hodowców, żeby manipulować materiałem dowodowym czyli zwierzętami.

Działalność fundacji prozwierzęcych nastawionych na grabież cudzego mienia, nie ma nic wspólnego z ratowaniem zwierząt. Wszystkie fundacje, które rabują zwierzęta właścicielskie zajmują się manipulowaniem materiałem dowodowym czyli manipulowaniem stanem zdrowia i odżywienia oraz higieny zrabowanych zwierząt oraz profesjonalnym fałszowaniem dokumentacji weterynaryjnej.

To znamienne jest, że żadna fundacja nie udziela pomocy zwierzętom w domu, w miejscu zamieszkania, tylko natychmiast ładuje wszystkie zwierzęta na samochody i wywozi na drugi koniec Polski. Po co?  Odpowiedzcie sobie sami na to pytanie.

 Jeśli zwierzęta są w stanie agonalnym to przewożenie ich na drugi koniec Polski im nie pomoże, tylko może doprowadzić do zgonu, więc taki transport to byłoby ryzyko utraty życia, a jeżeli są w dobrym stanie to po co je wywozić skoro można im udzielić pomocy na miejscu w razie potrzeby?

Każdy behawiorysta, każdy psycholog wie, że taki transport dla zwierząt to jest potężna trauma. Zwierzęta brutalnie wyrwane z dobrze znanego im środowiska i wywiezione z gospodarstwa w obce miejsce, gdzie są często źle traktowane bądź co najmniej niewłaściwie, bardzo przeżywają wyrządzoną im krzywdę i przez pierwsze dnie, przez pierwszy tydzień nie jedzą ze stresu.

Czyli już w tym pierwszym tygodniu ich stan zdrowia ulega pogorszeniu z uwagi na przeżytą traumę i głodówkę wywołaną stresem. Ponadto w pierwszych dniach po wywiezieniu zwierzętom celowo nie podaje się paszy po to, żeby pogorszyć ich stan odżywienia, żeby wyglądały na chudsze, niedożywione. Zwierzęta są celowo brudzone, kaleczone, tak żeby wyglądały niechlujnie, aby sprowadzony weterynarz mógł wystawić odpowiednio negatywną opinię. Negatywne opinie wystawiane przez weterynarzy to jest narzędzie służące fundacjom do przejmowania cudzej własności na stałe. Te często fałszowane opinie są wykorzystywane następnie w sądzie przeciwko okradzionemu hodowcy. Są one także wykorzystywane medialnie po to, żeby organizować hejt i nagonkę na hodowcę. Same fundacje tworzą skrajnie negatywne fałszywe opinie mające na celu wyłudzenie cudzego dobra na stałe. Ich fałszywa narracja jest często podchwytywana przez zmanipulowanych weterynarzy i świadków.

Fundacje prozwierzęce, które zajmują się rabowaniem zwierząt właścicielskich dokonują fałszerstw osobiście bądź zlecają je swoim wspólnikom.

Bywa też, że wykorzystują naiwność i niewiedzę swoich współpracowników bądź osób, którym zlecają na przykład badania weterynaryjne lub opiekę nad zwierzętami.

Mniej doświadczeni w fałszowaniu materiału dowodowego wspólnicy są instruowani przez fundację jak pogarszać stan zdrowia i odżywiania zrabowanych zwierząt.

Osoby takie, gdy orientują się, że zostały wrobione, są następnie przez fundację zastraszane. Fundacja straszy konsekwencjami prawnymi za współudział w fałszowaniu materiału dowodowego i dokumentacji weterynaryjnej.

Bywa też, że mimowolni wspólnicy, którzy chcą się uwolnić z patologicznego układu, są szantażowani na przykład napuszczeniem na nich służb rozmaitych, między innymi opieki społecznej, która by miała odebrać im dzieci.

Przestraszeni mimowolni bądź świadomi przestępstwa wspólnicy brną dalej w swoich fałszerstwach. Podczas przesłuchania składają fałszywe zeznania, żeby chronić się przed sprawą karną oraz utratą korzyści materialnych i finansowych z tytułu współpracy z oszukańczą fundacją. Weterynarze zaś przyłapani na fałszowaniu dokumentacji weterynaryjnej mogą pożegnać się z lukratywnym zawodem.

Ten przestępczy proceder fundacji i jej wspólników ma na celu wyłudzenie ogromnych nienależnych świadczeń pieniężnych od hodowcy lub gminy.

Celem jest też trwałe przejęcie i handel zrabowanymi zwierzętami.

Zazwyczaj w przypadku współpracy gminy z fundacją w temacie fałszowania dokumentacji weterynaryjnej są też uskuteczniane plany przestępczego przejęcia cudzej własności, to jest nieruchomości hodowcy fałszywie oskarżonego o zaniedbywanie bądź znęcanie się nad zwierzętami.

Hodowca jest sztucznie zadłużany poprzez przetrzymywanie jego zwierząt poza jego farmą i generowanie sztucznych, zbędnych kosztów, a następnie licytowany na pokrycie tych sfabrykowanych wierzytelności.

Postkomunistyczny wymiar niesprawiedliwości w Polsce jest tak skonstruowany, że sędziowie są całkowicie bezkarni w wydawaniu niezgodnych z prawem i dowodami wyroków. Wydanie niesprawiedliwego, nieuczciwego wyroku to jest dla nich norma.

Tajemnicą poliszynela jest wielkie łapówkarstwo w tej branży oparte na handlu wyrokami. Wszak nie bez ogromnych pieniędzy, które przynosi im lukratywna posada w sądzie, niektórzy sędziowie budują wielkie, kosztowne zamki, na które mogłyby sobie pozwolić tylko naprawdę duże rekiny biznesu.

Reasumując, gdyby nie wadliwy, skorumpowany wymiar sprawiedliwości w Polsce, żadna oszukańcza, krętacza, złodziejska fundacja nie miałaby racji bytu.

W Polsce pracuje 10000 sędziów. Nie wszyscy oni są skorumpowanymi złodziejami sądowymi. Czy do tych uczciwych sędziów należą sędziowie, którzy nadzorują moje sprawy? Okaże się to w roku 2020.

Jest też nadzieja w nowych ustawach sądowych, które nakładają na sędziów pewne ograniczenia w manipulowaniu sprawami sądowymi.

Kozłowska, prezeska Fundacji Molosy Adopcje organizuje zbiórki internetowe, gdzie pisze, że potrzebuje pieniędzy na sfinansowanie prawnika działającego przeciwko mnie, ale przecież dodatkowy prawnik w tych sprawach nie jest potrzebny, ponieważ toczą się one z urzędu.

Na podstawie fałszywego zawiadomienia i zeznań Kozłowskiej zostałam oskarżona przez prokuratora o zaniedbywanie zwierząt i to prokurator występuje w sądzie w roli głównego oskarżyciela, jest też sędzia, który w sądzie oleckim z reguły stoi po stronie prokuratora i do tego jest oskarżyciel posiłkowy czyli Kozłowska.

Reasumując aż 3 osoby występują przeciwko biednej rolniczce w sądzie oleckim, trzy instytucje. Nie jest potrzebny czwarty prawnik. Ale czwarty jest. Wynajęty przez Elżbietę Kozłowską, która zna na tyle prawo, że potrafiłaby sobie poradzić w tym sądzie bez tego prawnika. Zatem po co czwarty prawnik do oskarżania jednego, biednego hodowcy, który musi się bronić sam, bo nie stać go na prawnika z wyboru?

Poza tym, nawet najlepszy i najdroższy prawnik fundacji nie jest sprawy w stanie wygrać, jeśli sędzia postanowi inaczej.

Jedyne co może zrobić prawnik, aby postawić na swoim za wszelką cenę to jest dać dużą łapówkę.

Teraz pytanie czy ten prawnik, którego wynajęła Kozłowska ma być pośrednikiem przekazującym łapówki? Kozłowska na zbiórkach zebrała 35 000 zł, a prawnikowi zapłaciła tylko 4000 czyli uzbierała około 30 000 zł nadwyżki, które może spożytkować na łapówki dla sędziów i prokuratorów.

Zarówno w prokuraturze jak i w sądzie daje się zauważyć, zarówno w postawie prokuratorów jak i sędziów, wielką bezkrytyczność, bezkarność, tolerancję, estymę i sympatię wobec Elżbiety Kozłowskiej.
Czy łapówki już zostały dane czy są tylko obiecane?

Tajemnicą wymiaru niesprawiedliwości jest to, że adwokaci są często zaufanymi pośrednikami, którzy dyskretnie przekazują łapówki dla prokuratorów i sędziów od stron.

Czy Kozłowska zbiera pieniądze na przekupienie prokuratorów i sędziów? Czy tylko na przekupienie weterynarzy i świadków?

Czemu ma służyć napuszczanie na hodowcę mediów ogólnopolskich i lokalnych? Moim zdaniem chodzi o wywołanie presji na sąd, prokuraturę i wszystkie zaangażowane instytucje oraz osoby, a także chodzi o zaszczucie hodowcy, żeby nie miał odwagi i siły się bronić. Temu służą obraźliwe, napastliwe pytania typu: "Dlaczego pani się znęcacała nad zwierzętami?!" zawierające twierdzenie, że osoba się znęcała, oraz powtarzane jak mantra wielokrotnie i agresywnie.

Nie, hodowczyni się nigdy w życiu nie znęcała nad żadnymi zwierzętami. Została napadnięta i bestialsko oraz bezwzględnie obrabowana z dorobku swojego życia.

Drugim bardzo ważnym celem publikowania oszczerstw na internecie na ogólnopolskich portalach oraz w telewizji jest zebranie jak najwięcej pieniędzy przez fundację, która w ten sposób nie tylko zbiera pieniądze na przekupienie świadków i osób decyzyjnych, ale również zarabia na swoje utrzymanie.

Panią Kozłowską było stać na zakup traktora, samochodu terenowego, założenie prądu na jej prywatnym ranczo. Ta kobieta nie ma innych dochodów tylko takie, jakie czerpie ze swojej działalności łupieżczej i żebraczej.

wtorek, 3 grudnia 2019

Sadysta, który szczuł moje owce jest na wolności i robi co chce

https://youtu.be/PajZQ3Q2r0Y

Typ, który wiosną 2018 szczuł moje owce, kilka dni temu wycinał drzewa przy drodze między Sokółkami i Czuktami. To pracownik Wąsewicza. Trzyma 6 psów, które używa do szczucia moich zwierząt. Wąsewicz, to wolontariusz fundacji Molosy Adopcje. Ukradł mi dwie kozy wiosną 2019 roku. Jedną z nich niehumanitarnie transportował w bagażniku samochodu osobowego. 

Izabella INDIANKA Redlarska

Wniosek o konstruktywną pomoc

Grzegorz Smolarski - stanowisko do spraw środowiska
tel. 515 071 297
g.smolarski@cybinka.pl

Wniosek o konstruktywną pomoc

Witam serdecznie,

Potrzebna konstruktywna pomoc, a nie destruktywna
To, że system prawny w Polsce jest nastawiony na zniszczenie rolnika i rolnictwa polskiego nie znaczy, że państwo musicie brać w tym skandalu udział. Macie państwo wybór: pomóc rolnikowi opanować sytuację bądź wpędzić się w gigantyczne koszty oraz długotrwałe procedury administracyjne i procesy sądowe.
Potrzebna konstruktywna pomoc, a nie destruktywna.

Proszę pozwolić właścicielowi krów aby sam je odłowił ewentualnie pomóc mu i niech te krowy sprowadzi do siebie i je po prostu uwiąże.
Krowy tej rasy to są prymitywne pół dzikie zwierzęta. Nic dziwnego, że uciekły - taka ich natura i to nie jest wina rolnika.

Jeżeli nie można ich normalnie złapać ani podejść to trzeba zastosować naboje ze środkami usypiającym i uśpić zwierzęta w sensie uśpić środkami nasennymi, a nie zabić, następnie przetransportować je na gospodarstwo właściciela i kazać mu uwiązać. Jeżeli rolnik nie dopełni należytych starań żeby nad tym stadem zapanować to wtedy nakazać mu sprzedaż, a nie odbierać je na wyrost.

Proszę pamiętać o tym, że sytuacja, gdzie zwierzęta są rolnikowi zabierane to Gmina musi ponosić koszty ich utrzymania i opieki weterynaryjnej i często jest tak, że gmina nie daje rady i zwierzęta padają, natomiast oddanie zwierząt w ręce pazernych fundacji pro zwierzęcych prowadzi do wystawiania gigantycznych rachunków do zapłaty przez gminę i absolutnie nie gwarantuje zachowania dobrostanu zwierząt, ponieważ fundacje nie radzą sobie z opieką nad odebranymi zwierzętami. Fundacje najlepiej radzą sobie z wystawianiem gigantycznych rachunków za wyssane z palca usługi, które nie miały miejsca bądź naciągane usługi, które były zbędne.

Tego typu bydło da radę wyżyć samo w okresie zimowym będąc na wolności, mając dostęp do lasów, pól, łąk. Tak samo jak żubry żyjące na wolności, chociaż wskazane by było przynajmniej w okresie początkowej adaptacji dokarmiać bydło w okresie zimowym. Ta włochata rasa spokojnie przetrwa zimą w lesie.

Może warto rozważyć zamiast ich odławianie ich zimowe dokarmianie w lesie, gdzie są obecnie? Po prostu można zobligować do tego rolnika, żeby dokarmiał te swoje krówki zimą w lesie to wtedy gmina zaoszczędzi dziesiątki tysięcy zł, a rolnik nie trafi do pudła, chociaż jeżeli to jest majętny człowiek to wynajmie sobie prawnika, który z tego go wybroni, bo to nie jego wina, że bydło mu uciekło i nie jest to ani zaniedbanie ani znęcanie się.

Jednak stopień ryzyka, że tak zwane wolne sądy wydadzą irracjonalny, krzywdzący dla rolnika wyrok jest bardzo duży, więc radziłabym nie ryzykować i nie przechodzić przez ten sądowy młyn tylko sprawę załatwić poza sądem.

Bracia Skorupa stracili ogromne stado bydła mimo, że byli niewinni, bo tak działają tak zwane wolne sądy w Polsce. Mieli beznadziejnego prawnika - takiego jakiego sobie wybrali. Ale niestety wynajęcie nawet bardzo dobrego prawnika nie gwarantuje wygranej w sądzie, mimo oczywistych racji strony, ponieważ jak powiedziałam, działające w Polsce antyrolnicze, antypolskie sądy bardzo często wydają oderwane od prawa i rzeczywistości wyroki.

Druga opcja jest taka, że rolnik może zrzec się krów na rzecz gminy wówczas gmina będzie dokarmiała krowy w okresie zimowym w tym lesie i będzie miała swoją atrakcję turystyczną i łowiecką. W Polsce kiedyś żyły dziko tury, które niestety wyginęły. To bydło szkockie może zastąpić je. Oczywiście należy się liczyć ze szkodami łowieckimi, bo to bydło będzie wchodziło innym rolnikom w szkodę tak jak sarny i jelenie oraz dziki.

"W związku ze wszczętym postępowaniem administracyjnym z urzędu przez Gminę Cybinka w sprawie czasowego odebrania zwierząt właścicielowi stada krów należącego do spółki "BARD-BUD" z siedzibą w Maczkowie 8, Urząd Miejski w Cybince poszukuje firm lub osób fizycznych (rolników), którzy podjęliby się odłowienia 5 szt. bydła rasy hihgland cattle przemieszczających się luzem w okolicach miejscowości Urad. Zainteresowanych prosimy o kontakt osobisty, telefoniczny lub drogą elektroniczną. Osoba do kontaktu :Grzegorz Smolarski - stanowisko do spraw środowiska tel. 515 071 297, e:mail g.smolarski@cybinka.pl"

Z poważaniem,
Rzecznik Praw Hodowcy
Izabella Redlarska, Rancho Romantica Rebelle, Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, tel. 511945226, https://rzecznikprawhodowcy.blogspot.com/

Kolejna akcja brawurowych biznesmenów




UPIORNE GOSPODARSTWO W MAŁOPOLSCE. ŚWINIE HODOWANE W SZKLARNI GRYZŁY SIĘ Z GŁODU

Policjanci z Małopolski wkroczyli do jednego z gospodarstw na terenie gminy Igołomia-Wawrzeńczyce. Okazało się, że 51-latek utrzymywał zwierzęta w skandalicznych warunkach. „Hodowca” trzymał m.in. dwadzieścia nieewidencjonowanych świń, w tym loch i prosiąt, w starej szklarni, w błocie, wśród kamieni i metalowych elementów. Większość z nich posiadała rany na ciele wskazujące na to, że nawzajem się gryzły, najprawdopodobniej z głodu.

26 listopada br. policjanci z Komisariatu Policji w Słomnikach otrzymali zgłoszenie o trzymaniu, przez jednego z gospodarzy gminy Igołomia-Wawrzeńczyce, zwierząt hodowlanych w niewłaściwych warunkach bytowania. Na miejsce skierowano patrol. Na teren posesji policjanci weszli wspólnie z pracownikami Inspektoratu Weterynarii i przedstawicielem Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Właściciel posesji oddalił się z miejsca przed przybyciem policjantów. W wyniku sprawdzenia gospodarstwa znaleziono zwierzęta przetrzymywane w fatalnych warunkach - kozy i trzodę chlewną oraz dwa psy. Wszystkie zwierzęta były zaniedbane, wygłodzone, w złym stanie fizycznym. Dwadzieścia nieewidencjonowanych świń, w tym loch i prosiąt, było hodowanych w starej szklarni, w błocie, wśród kamieni i metalowych elementów. Większość z nich posiadała rany na ciele wskazujące na to, że nawzajem się gryzły, najprawdopodobniej z głodu. Kozy, w tym dwie okaleczone, były przywiązane na zewnątrz. Psy również zaniedbane i wychudzone, jeden był zamknięty w kojcu, drugi chodzący po zabłoconej posesji, mający problemy z poruszaniem się. Na terenie posesji ujawniono także liczne kości i szczątki organiczne zwierząt oraz cztery padłe prosięta i jedno truchło psa w stanie znacznego rozkładu.

51-letni właściciel gospodarstwa został zatrzymany jeszcze tego samego dnia. Mężczyzna usłyszał zarzut znęcania się na zwierzętami, poprzez trzymanie ich w niewłaściwych warunkach bytowania, w stanie rażącego zaniedbania, bez dostępu do pokarmu i wody oraz niezapewnienia im niezbędnej opieki lekarsko-weterynaryjnej (art 35 ust. 1a Ustawy o ochronie zwierząt). Do czasu zakończenia sprawy w sądzie, prokurator zastosował wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci policyjnego dozoru. Wszystkie zwierzęta zostały mu odebrane i trafiły pod opiekę Urzędu Gminy Igołomia- Wawrzeńczyce. Za to przestępstwo grozi do 3 lat więzienia.

Źródło/zdjęcie: KWP Kraków

https://www.cenyrolnicze.pl/wiadomosci/wiesci-rolnicze/rolnicza-kronika-policyjna/17795-upiorne-gospodarstwo-w-malopolsce-swinie-hodowane-w-szklarni-gryzly-sie-z-glodu

Reporterzy z Super Expressu znaleźli mnie 😎


Ślisko było. Lód i śnieg na drodze. Zbyt ślisko by jechać rowerem do Kowal Oleckich. Zostałam w Sokółkach przed komputerem, by powalczyć o moje zwierzęta. W pierwszej kolejności o Amarii.

Panowie reporterzy znaleźli mnie w bibliotece wiejskiej, gdzie utknęłam w drodze do Kowal Oleckich. Przeprowadzili ze mną wywiad. Powiedziałam prawdę. Tę samą, która jest na moim blogu.

Autoryzacji nie mają. Jeśli nakłamią i mnie znów Super Express oczerni, będzie pozew.

To nic, że nie stać mnie na prawnika i opłaty sądowe. Ale mam mózg wyposażony w światły umysł. Napiszę ten pozew. Rok 2020 to będzie rok pozwów.

Wiem, że ci reporterzy są w stanie napisać prawdę, ale są zależni od szefa. Sami mówili. To, czy artykuł się ukaże zależy od ich szefa. Także w jakiej formie się ukaże.

Pozytywnie zdziwili mnie tym, że nie uważają, że to, iż w Polsce Niemcy zbudowali obozy koncentracyjne, by to była wina Polaków, bo niby był na to antysemicki klimat. Nie było klimatu.
Celem byli Polacy. Żydzi poszli na drugi ogień.

Mimo kontrowersyjnych pytań/zarzutów, rozmowa przebiegła w dobrej atmosferze.
Uwierzyli mi. Doradzili pozwy przeciwko fundacji. Polecili dziennikarkę Ewę Zajączkowską, specjalistkę od fundacji pro zwierzęcych.
Na koniec podalismy sobie dłonie.

Zaprosiłam ich na kolejne rozprawy.
Będą mieli przyjemność obserwować jak miażdżę Elżbietę Kozłowską w sądzie.
Tylko oślizgły ogonek gadziny  konwulsyjnie zamerda 😎

Indianka

poniedziałek, 2 grudnia 2019

Dron i szpiedzy



Psychopatka z fundacji Molosy Adopcje nie potrafi się pogodzić się z tym, że wójt zwrócił mi moje pieski i napuściła na mnie drona i szpiegów.

Szczująca Larwa z Warmii o ksywie:
 "moni moni":
"Wielkie dzieki za informacje, Desire. Widze, ze musimy sie uzbroic w cierpliwosc."

Oraz w więcej dronów i szpiegów, larwo. 
Sugeruję  zorganizować trzecią zbiórkę pieniędzy wśród głupiego motłochu. Zapłaciłyscie należną kwotę za wynajem drona i szpiegów ukrywających się w krzakach na polu Sawickiego oraz tych w mundurach napuszczonych na moje gospodarstwo? Za uslugi szpiegowania należy sowicie zapłacić. 
Indianka 😎


Przypominam, że Elżbieta Kozłowska to Desire na revolcie. 
Pod tą ksywą pomawia mnie i szczuje na mnie od lat.